Bycie rodzicem jest najlepszą rekomendacją do nauczania dzieci – rozmowa z Natalią Minge, współautorką książki „Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?”

Zanim jednak przejdziemy do wywiadu, słów kilka o książce, która mnie do przeprowadzenia go zainspirowała. Tym razem postanowiłam nie pisać kolejnej pozytywnej recenzji, bo zabrakłoby mi superlatyw, rozpłynęłabym się w pochwałach i zachwytach. Pomęczę troszkę szanownych Autorów, bo ich wypowiedź będzie najlepszą recenzją!

„Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?” to poradnik napisany przez parę psychologów, zajmujących się wspomaganiem rozwoju intelektualnego małych dzieci. Autorzy stworzyli poradnię psychologiczną Hipokampus www.hipokampus.pl, w której prowadzą warsztaty dla rodziców i ich dzieci. Książka wydawnictwa Edgard, wydana w serii Samo Sedno, naprawdę trafia w sedno sprawy. Jasny i czytelny język sprawi, że zagadnienia, o których mowa, są zrozumiałe dla każdego i łatwe do zapamiętania. Poradnik ten uczy, objaśnia, podpowiada i doradza. I tak jest! Doskonały prezent dla każdego rodzica.

Zacznę od tego, że po przeczytaniu książki nie nasuwają mi się żadne pytania (odnośnie treści) do Autorów! Dlaczego? Bo automatycznie, po pojawieniu się mojej wątpliwości, pytania, albo zawahania – w dalszej części książki znajdowała się odpowiedź. Wskazówki, wyjaśnienia, ćwiczenia, ramki, w których znajdują się treści godne zapamiętania, przejrzysty układ stron – wszystko napisane czytelnie i jasno. Jako czytelnik jestem pod wrażeniem niesamowitego wyczucia z jakim książka została napisana. Jak to się robi? Co było motywem do napisania tego typu poradnika?

Karolina Zakrzewska: Skąd u Państwa pasja do tej dziedziny psychologii, która skupia się na dzieciach, ich rozwoju i nauczaniu?

Natalia Minge: Pasja, jak u większości ludzi zajmujących się tym tematem,  pojawiła się wraz z przybyciem na świat pierwszego z naszych dzieci. Była to okazja skonfrontowania teorii z rzeczywistością, co skłoniło nas do poszukiwania teorii mniej w Polsce znanych, lecz bardziej do tej rzeczywistości przystających. Ponadto rozwój dzieci, co wie zapewne każdy rodzic, jest najbardziej fascynującym procesem, jaki możemy oglądać i w jakim mamy możliwość uczestniczyć.

KZ: W Państwa poradni psychologicznej Hipokampus prowadzicie między innymi warsztaty dla rodziców dotyczące nauczania metodą Domana, kursy szybkiego czytania dla dzieci. Proszę powiedzieć, czy są to metody dość popularne wśród rodziców, dużo osób je zna i praktykuje, czy nadal jest to w Polsce raczej nowość?

NM:
Kursy szybkiego czytania są dość popularne, zwłaszcza w dużych miastach, tak że zapewne większość czytelników o nich przynajmniej słyszała. Nasze kursy odróżnia od innych to, że nie nastawiamy się na osiąganie przez uczestników rekordowego tempa, lecz na to, by zdobyte umiejętności były maksymalnie przydatne i rzeczywiście używane. Nauczanie metodą Domana jest bardzo mało znane w Polsce, choć dzieci były nią nauczane w naszym kraju już 20 lat temu. Nie jest to zatem coś nowego, lecz jednak tak jest postrzegane przez większość osób spotykających się z tą metoda po raz pierwszy.

KZ: Zapewne tematy poruszane w książce, takie jak nauka czytania czy matematyki już od narodzin, mogą wzbudzić kontrowersje wśród osób, które nie zajrzały jeszcze do poradnika. Jak można zachęcić rodziców do przeczytania Państwa książki?

NM:
Przede wszystkim zachęciłabym ich do zajrzenia do spisu treści. Czytanie i liczenie stanowią tylko niewielką część propozycji. Zwracają one uwagę, są przy tym najbardziej pracochłonne. Inne propozycje nie wymagają od rodzica tak dużego zaangażowania, również rozwijają ciekawość świata i przyczyniają się do zwiększenia możliwości dziecięcego mózgu. Poza tym, proponuję rozpocząć lekturę od rozdziału czwartego, w którym staraliśmy się pokazać, że najważniejsze jest znalezienie radości w tym, co się robi, a nie dążenie na siłę do oszałamiających efektów. Nie chodzi przecież o to, żeby dziecko było najlepsze, najmądrzejsze, lecz o to, by ułatwić mu życie i zwiększyć możliwość wyboru drogi życiowej.  Nie chcemy tworzyć „małych geniuszy”, lecz mądrych ludzi.

KZ: Metody opisane w książce stosowali Państwo z powodzeniem na własnych synach, proszę poradzić, jak zachować dystans i nie dać się zwariować w dążeniu do tego, by dziecko jak najszybciej umiało czytać czy liczyć?

NM: Przede wszystkim nie należy dążyć do tego, żeby dziecko jak najszybciej nauczyło się czytania czy matematyki, bo przy takim założeniu najłatwiej zniechęcić dziecko. Najlepiej nie traktować wspomagania rozwoju dziecka zadaniowo czy ambicjonalnie. W centrum powinno znajdować się dziecko, jego potrzeby i preferencje, a nie ambicje rodzica. Nauczanie powinno być niezłą zabawą, a nie przykrym obowiązkiem. Ważne, żeby pamiętać, że przecież nic nie trzeba i jeżeli dziecka nie nauczymy, to przecież nic się nie stanie. Jeżeli rodzicowi bądź dziecku nie odpowiada takie spędzanie czasu, to w naszej książce znajdzie mnóstwo innych sposobów na wspomaganie rozwoju dzieci.

KZ: Czy żeby móc nauczać swoje dziecko od najmłodszych lat, w domu, choćby języka, potrzebne są specjalne umiejętności pedagogiczne, ukończone studia, warsztaty? Dla kogo są metody pokazywane w książce i w Państwa poradni, czy dla wszystkich?


NM:
Specjalne umiejętności, studia pedagogiczne czy psychologiczne mogą tu być przeszkodą bardziej niż pomocą. Bycie rodzicem jest najlepszą rekomendacją do nauczania dzieci. Rodzic absolutnie nie powinien wchodzić w rolę nauczyciela. Ma być rodzicem, a zarazem przewodnikiem po świecie, a nie pedagogiem.

KZ: ”Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?” podpowiada, jak pobudzać ciekawość dziecka, rozwijać wyobraźnię. Rodzice w wielkich miastach mają mnóstwo okazji do odbywania wycieczek w nieznane: do zoo, galerii, muzeów, parków itp. Rodzice z mniejszych miejscowości i wiosek mają trudniej, co można im poradzić?

NM: Paradoksalnie osoby mieszkające w małych miejscowościach czy na wsi wcale nie mają aż tak źle. Mają na co dzień dostęp do tego, o czym dziecko z wielkiego miasta może tylko marzyć. Otacza je fascynująca przyroda, do której mają bezpośredni dostęp i którą mogą obserwować każdego dnia. Pozostają także wakacje. Co prawda nie każdego na nie stać, ale jeżeli planuje się wyjazd, można zamiast plaży wybrać miejsce mniej uczęszczane, tańsze, lecz otoczone ciekawymi atrakcjami. Ostatecznie ważniejsza od tego, gdzie się jest,  jest umiejętność dostrzegania rzeczy fascynujących w otaczającym nas świecie.

KZ: Skoro już w łonie mamy możemy uczyć nasze dzieci i je rozwijać, a dwu- czy trzylatki mogą potrafić liczyć i czytać, to jakie jest Państwa zdanie na temat bardzo popularny i stanowiący punkt zapalny w wielu dyskusjach, czyli wysyłanie sześciolatków do szkoły? Czy warto sześciolatka sadzać w ławy szkolne?

NM:
Naszym zdaniem zdecydowanie nie warto. Dziecko sześcioletnie ma ogromny potencjał i wielką chęć do uczenia się, zatem z całą pewnością można mu przekazywać o wiele bardziej skomplikowaną wiedzę, niż czyni się to w pierwszej klasie, lecz z drugiej strony zamykanie go w szkolnej sali w ekspresowym tempie może zabić jego ciekawość świata. Dziecko nie ma wewnętrznej motywacji, uczy się rzeczy, które go nie interesują. Sześciolatki powinny się uczyć, ale nie w warunkach szkolnych, które są, pomimo zapewnień rządu, niedostosowane dla dzieci (nie tylko sześcioletnich, ale i starszych). Powinny mieć możliwość poznawania świata, którą dobre przedszkole czy rodzice mogą zapewnić w o wiele większym stopniu niż szkoła.

KZ: Prywatnie jesteście Państwo małżeństwem, macie trójkę dzieci. Czy Wasz dom to druga poradnia? Czy praca przenoszona jest do domu? Trudno jest dzieciom, których oboje rodzice są psychologami, w dodatku specjalistami w dziedzinie wczesnego nauczania?

NM: Staramy się, by było wręcz odwrotnie. Staramy się do poradni przenieść atmosferę domu. Urządzaliśmy ją tak, by podobała się naszym dzieciom i chyba nam się udało, bo mali klienci nie chcą z niej wychodzić. Oczywiście nie da się przestać być psychologiem wychodząc z pracy, jednak to, co robimy w pracy, w pierwszej kolejności robiliśmy w domu, więc transfer w druga stronę jest raczej rzadki. Tak nam się w każdym razie wydaje, ale o to, jak jest naprawdę, trzeba by zapytać naszych dzieci.

KZ: Dziękuję za rozmowę.

Z Natalią Minge rozmawiała Karolina Zakrzewska – mama, absolwentka psychologii.

Natalia Minge – psycholog specjalizujący się we wspieraniu rozwoju intelektualnego mniejszych i większych dzieci. Właścicielka Poradni Psychologicznej Hipokampus. Prywatnie mama trójki dzieci w wieku od pół do 4 i pół roku.

jak kreatywnie

Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?
Natalia i Krzysztof Minge
wyd. Edgard, 2011
seria Samo Sedno