Mama na wiele sposobów – recenzja książki „Mama dookoła świata”

„Mama dookoła świata. Opowieści o macierzyństwie w różnych kulturach” to książka, której przesłanie można zamknąć w prostej, optymistycznej (ale nie lukrowanej) myśli: fajnie jest być mamą. I można w tej roli realizować się na wiele sposobów, czerpiąc z doświadczeń innych mam z różnych zakątków świata. Pamiętając przy tym, że nie ma niestety (bądź… stety), jednej, uniwersalnej recepty, jak być dobrą matką.

„Mama dookoła świata” to publikacja zainspirowana cyklem emitowanym w programie „Dzień Dobry TVN”. Jej autorką jest Ofelia Grzelińska, dziennikarka, podróżniczka i kosmopolitka, dla której świat do tej pory stał otworem. Kiedy nieoczekiwanie sama zostaje mamą, odkrywa się przed nią świat zupełnie nowy: świat macierzyństwa. A odkrywać „nowy ląd” jest znacznie łatwiej, mając wsparcie innych kobiet, które ścieżką macierzyństwa kroczą już od jakiegoś czasu. Podróżniczka udowadnia, że w świecie tym, niezależnie od tego, jaki paszport posiada opowiadająca i w jakim języku opowiada, natura i kobiece ciała nadają wspólny rytm, który dopiero później wtłaczany jest w ramy metod, tradycji i wierzeń.

Powstanie książki „Mama dookoła…” to efekt rozmów Grzelińskiej z zaprzyjaźnionymi matkami z dziesięciu państw: Armenii, Litwy, Japonii, Indonezji, Filipin, Chin, Indii, Norwegii, Kuby i Nowej Zelandii. Ich opowieści o sposobach dbania o niemowlęta, ale i o siebie – w czasie ciąży i połogu oraz o samym porodzie, autorka porównała z naszym sposobem doświadczania macierzyństwa (opisy opieki okołoporodowej oferowane przez szpitale w wielu krajach mogą dać Polkom sporo do myślenia). W ten sposób powstał zbiór barwnych, reporterskich zapisków, w których roi się od zwierzeń, i których dopełnieniem są pełne dynamiki zdjęcia. Przyglądając się zamieszczonym foto-portretom, możemy odbyć interesującą podróż po wewnętrznym świecie kobiet funkcjonujących na co dzień w bardzo odmiennych realiach, które łączy jedno: ich udziałem stało się piękne, choć czasem trudne, doświadczenie urodzenia i wychowywania dzieci (czy dziecka). A doświadczenia te przedstawiane zostały w kontekście zwyczajów i tradycji praktykowanych w ich rodzinnych domach.

W „Mamie dookoła świata” znajdziemy zaskakujące odpowiedzi, jakie zyskuje autorka książki, zadając mamom wiele intymnych pytań, zarówno dotyczących takich kwestii, jak poród, ale i relacje z partnerem czy… teściową. Możemy dowiedzieć się też, z czego to wynika, że: japońskie ciężarne mają mniejsze brzuchy, niż kobiety w innych krajach spodziewające się potomstwa, a ciąża trwa u nich dziesięć miesięcy; azjatyckie niemowlęta mają siniaki na pupie; w Indonezji coraz więcej kobiet decyduje się na poród z zastosowaniem hipnozy, a noworodki trzyma do góry nogami; w Armenii niespokojnym maluchom zalecane jest spanie na poduszce, pod którą leży… ostry nóż, a także jakie uzasadnienie ma wykonywany często indyjskim niemowlakom peeling… Spotkamy się także z obalaniem stereotypów. I tak w, funkcjonującym w naszej świadomości zimnym, skandynawskim wychowaniu (nawet w przypadku maleńkich dzieci obowiązuje tam zasada: nie ma złej pogody, może być jedynie złe ubranie) zaskakujące okaże się ogromne zaangażowanie „ciepłych emocjonalnie” ojców w wychowywanie i opiekę nad dziećmi. Natomiast wśród chińskich mam „przy nadziei” – brak wiedzy o proponowanych ciężarnym w Europie Zachodniej zabiegach z wykorzystaniem, wywodzącej się z Chin, akupunktury.

Gdybym miała wskazać, co jest dla mnie prawdziwym „smaczkiem” tej książki (owszem, przydatne mogą okazać się przemycone w niej oryginalne przepisy kulinarne na potrawy i napoje dla kobiet dbających o siebie w czasie ciąży, czy tych, które chciałyby wspomóc laktację) – zwróciłabym uwagę na wiele zgrabnie uchwyconych opisów obyczajowości. Czyż nie jest to… urocze, iż w Indiach para planująca założyć rodzinę spisuje na eleganckim papierze swoją biografię, coś na kształt CV, by dać się poznać partnerowi/-rce i jego/jej rodzinie z jak najlepszej strony? Tak, jakby chcieć dać drugiej stronie zapewnienie na piśmie, że nasze życiowe doświadczenia będziemy chcieli jak najlepiej wykorzystać, gdy na świecie pojawi się nasze potomstwo. Możemy dowiedzieć się też, że chociaż kraj ten kojarzony jest z powszechną biedą i niskim standardem życia, bardzo popularne jest zatrudnianie służących, które mają wiedzę z zakresu pielęgnacji dziecka i… matki (tak, pielęgnacji matki), zajmując się dbaniem o nią, szczególnie w pierwszych tygodniach po porodzie.  

„Moje liczne spotkania z matkami różnych narodowości zaprowadziły mnie do miejsca, w którym zdałam sobie sprawę, że znane mi święte zasady pielęgnacji czy wychowywania bywają sprzeczne z tym, co radzi się w innych krajach” – czytamy w przedmowie autorki. „Świadomość ta sprawiła, że poczułam się swobodna w swoich wyborach, zyskałam także dystans do własnych przekonań, a to uczucie wolności jest naprawdę wspaniałe” – taki cytat niech będzie zachętą, by po „Mamę…” sięgnęły nie tylko matki, ale zwłaszcza kobiety planujące dopiero zrealizować się w tej roli. Wystarczy lektura kilku rozdziałów, żeby, mając wyobrażenie o różnych sposobach „mamowania” – stworzyć swój własny.

Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby książka zagościła też w podręcznej biblioteczce taty, fundując mu spotkanie różnych kultur oraz związanych z nimi różnych koncepcji ojcostwa. Książka Ofelii Grzesińskiej może okazać się ponadto zbiorem cennych inspiracji dla niestrudzonych podróżników, którzy wiedzą doskonale, że – niezależnie od położenia geograficznego – zawsze można być u siebie w domu.    

Katarzyna Głowacka
– mama poszukująca, dziennikarka, absolwentka kulturoznawstwa.

„Mama dookoła świata. Opowieści o macierzyństwie w różnych kulturach”

Ofelia Grzelińska
Wydawnictwo WAB    
Warszawa 2012