Ze smoczkiem czy bez?

Smoczkowa tradycja
 
Rodzice sięgają po smoczek z różnych względów. Najczęstszym powodem jest po prostu zwyczaj. Używała go babcia, mama, widzimy go w telewizji – trudno sobie wyobrazić dziecko bez smoczka. Bywa on również pierwszym prezentem od najbliższych, a także „niezbędnikiem” narzuconym przez położne. Trudno się dziwić rodzicom iż sięgają po niego odruchowo. Warto jednak zastanowić się nad faktyczną zasadnością używania smoczka.

Najprostszy sposób na płacz

Płacz dziecka od momentu narodzin jest sposobem komunikowania się z innymi. Rodzic zwykle rozpoznaje rodzaje płaczu swojego dziecka. Również, z mniejszą lub większą skutecznością, próbujemy sobie z nim radzić. Bywa jeszcze często tak, że najskuteczniejszym „uspokajaczem” jest smoczek. Pytanie tylko – kogo on tak naprawdę uspokaja i komu daje poczucie komfortu?

Odruch ssania u malucha

Dziecko rodzi się z opanowaną umiejętnością ssania, posiada tę umiejętność już w życiu płodowym. Odruchowo i instynktownie kojarzy ssanie z bezpieczeństwem i bliskością matki. Warto pamiętać, że dzieciom karmionym piersią nie powinno podawać się smoczka, gdyż ssanie piersi oparte jest na innym mechanizmie niż ssanie smoczka. Dzieci przy ssaniu piersi muszą włożyć zdecydowanie więcej wysiłku, który w późniejszym czasie umożliwia m.in. lepsze posługiwanie się receptorem mowy. Bywa również tak, że dzieci karmione piersią po „zapoznaniu” się ze smoczkiem, niechętnie lub wcale nie mają ochoty wrócić do piersi. Co w konsekwencji prowadzi do:

•    krótkoterminowego zaspokajania potrzeby ssania, gdyż picie z butelki jest krótkie,  

•    nie usprawniania mięśni buzi i języka, czyli narządów odpowiadających za umiejętne posługiwanie się głoskami,  

•    zmniejsza naturalną bliskość z matką

Pamiętajmy o higienie!

Kolejną istotną kwestią przemawiającą za nieużywaniem smoczka jest aspekt higieniczny. Chyba każdy widział w swoim życiu sytuacje, w której dorosły oblizuje smoczek by dziecku go „wyczyścić” z włosków, paprochów itp. Pamiętajmy, że takie „czyszczenie” to pseudodezynfekcja! Dorosły człowiek posiada zdecydowanie większą ilość bakterii, których maleństwo, przy dobrej higienie – nie ma. Można tutaj wspomnieć chociażby o bakteriach próchnicotwórczych czy też o drobnoustrojach. Warto pamiętać, że oblizując smoczek nieświadomie możemy nasze maleństwo zarazić chorobami, o których sami w danym momencie nie mamy pojęcia. Nieodpowiednią formą „dezynfekcji” smoczka jest także przepłukiwanie go herbatką czy soczkami. Mają one w sobie cukier, który naszym maleństwom nie jest do szczęścia ani zdrowia potrzebny. Jedyną właściwą formą czyszczenia smoczka jest dokładne mycie i wyparzanie.

Zanim podasz dziecku smoczek…

Zatem: kogo smoczek uspokaja i koi? Oczywiście dziecko, lecz docelowo – przede wszystkim rodziców, którzy nie potrafią, nie chcą lub nie mają siły na uspokajanie swojego dziecka w inny sposób. Jeżeli chodzi o komfort – to smoczek zapewnia go jedynie rodzicom. Warto zatem zastanowić się nad zasadnością jego używania przez nasze pociechy. Zamiast automatycznego podawania smoczka grymaszącemu maluchowi, warto włożyć nieco wysiłku i spróbować „dogadać się” z dzieckiem, zająć je wspólną zabawą – co będzie z korzyścią dla dziecka i wzmocni więzi między nim a nami, rodzicami.

Urszula Rogalska – pedagog, terapeuta, animator zabawy

playdoh_ego