Pierwsze kolonie – jak przygotować na nie dziecko, by nie chciało wracać pierwszego dnia?

Przede wszystkim rodzice muszą zadbać o bezpieczeństwo swojej latorośli. Powinni zebrać możliwie jak najwięcej informacji na temat organizatora kolonii. Najlepiej, aby był to ktoś, kto ma kilkuletnie doświadczenie w organizowaniu tego typu wyjazdów i cieszył się dobrymi rekomendacjami innych rodziców. Musi poinformować rodziców o miejscu gdzie odbędą się kolonie, jaki będzie plan dnia, w jakich warunkach będą mieszkały dzieci, jakie są kwalifikacje opiekunów, czy dzieci będą mieć zapewnioną opiekę medyczną, zostawić rodzicom telefony kontaktowe do siebie i ośrodka kolonijnego.

Kolejną ważną sprawą jest wybór odpowiedniego profilu kolonii. Można wybierać spośród wielu ofert, od obozów językowych przez artystyczne po sportowe. Najważniejsze, aby dopasować go do zainteresowań dziecka. Niewyobrażalna jest sytuacja, gdy nasza pociecha zostaje wysłana na kolonie bez wcześniejszego przedyskutowania z nią tego wyboru. Możemy być więcej niż pewni, że dziecko nie będzie miło wspominać tego wyjazdu, a to w końcu ono ma mieć z niego przyjemność. Podstawą udanego wyjazdu jest pewność, że dziecko chce jechać, jest na to gotowe, a zaplanowane atrakcje mu odpowiadają. A po czym poznać, że dziecko jest gotowe na samodzielny wyjazd?

Jeśli dziecko ma dobre kontakty z rówieśnikami, otwarcie wyraża swoje potrzeby, nie cierpi na żadne poważne schorzenia wymagające stałej opieki, potrafi zadbać o siebie, swoje rzeczy, jest w stanie spędzić kilkanaście dni z dala od rodziców, to można wysłać je na samodzielne wakacje.   

Gdy zapadnie już decyzja o wyjeździe, należy dziecko do niego jak najlepiej przygotować. Konieczną rzeczą jest poinformowanie wychowawcy bądź organizatora kolonii o ewentualnych lekach przyjmowanych przez dziecko czy występujących schorzeniach, aby w razie potrzeby wiedzieli, jak mu pomóc.

Rodzice powinni wspólnie z dzieckiem pakować walizkę, by wiedziało, co w niej ma, a także dopilnować, by znalazło się w niej niezbędne wyposażenie. Dobrym pomysłem jest wcześniejsze zorientowanie się, jakie konkretnie rzeczy będą potrzebne podczas pobytu. Najlepiej zapytać rodziców dzieci, które już były na podobnych obozach. W przeciwnym razie nasza pociecha może być jedyną osobą w grupie, która nie ma ważnej części ekwipunku, a takie wydarzenie potrafi popsuć radość z zabawy.

Jeśli chodzi o kieszonkowe, to zamiast dawać dziecku np. banknot stuzłotowy, lepiej podzielić go na mniejsze nominały i zapakować je dziecku w kilka miejsc. Nie będziemy musieli prosić wychowawcy o pożyczenie pieniędzy, gdy dziecko zgubi gdzieś swoje. Warto też połowę przeznaczonej na kieszonkowe kwoty przekazać w depozyt opiekunowi – nie od dziś wiadomo, że dzieci są bardzo podatne na pokusy i potrafią wydać każde pieniądze.

Dla dziecka wyjazd jest stresujący nie tylko z powodu braku rodziców, ale też możliwych trudności w nawiązywaniu kontaktów z innymi. Dlatego warto na pierwsze kolonie wysłać dziecko z kolegą lub koleżanką, bo mogą oni zmniejszyć jego lęk, zwłaszcza w pierwszych dniach. Nie jest jednak dobrym rozwiązaniem wysyłanie na obóz rodzeństwa. Gdy różnica wieku między dziećmi jest znaczna, starsze może czuć się rozżalone, bo będzie musiało opiekować się młodszym bratem czy siostrą i tak naprawdę nie odpocznie. Poza tym rodzeństwo przez pozostałą część roku przebywa razem, więc taka kilkudniowa separacja pozwoli mu za sobą zatęsknić i docenić wzajemne relacje.    

Czasem warto zaryzykować i rzucić dziecko na głęboką wodę, bo pomimo początkowych trudności dziecko z pewnością znajdzie nowych przyjaciół, co pozytywnie wpłynie na jego pewność siebie i poczucie własnej wartości.

Nie oszukujmy się, podczas takich wyjazdów najbardziej tęsknią rodzice, bo dziecko prędzej czy później będzie tak pochłonięte zabawą i nowymi wyzwaniami, że zapomni o bożym świecie, a co dopiero o zamartwiającej się mamie czy tacie, pełniących na zmianę dyżury przy telefonie. Na niektórych koloniach organizatorzy wprowadzili zakaz używania telefonów komórkowych przez uczestników, dlatego najrozsądniej jest umówić się z dzieckiem, że np. codziennie wieczorem zadzwoni do domu i powie, co ciekawego się wydarzyło. Rodzice będą uspokojeni, dziecko nie będzie się czuło jak na niewidzialnej smyczy, a wychowawcy nie będą musieli bawić się w osobiste sekretarki.

Z pewnością przed wyjazdem nie zabraknie osób, które będą was raczyć opowieściami o koloniach przypominających raczej obozy przetrwania niż miejsca, gdzie dziecko ma odpocząć, ale warto pamiętać, że pewna dawka niewygody tylko zahartuje i umocni charakter waszego dziecka. Kilkudniowe rozstanie z telewizorem, komputerem, wygodnym łóżkiem czy wymyślnymi posiłkami przygotowanymi przez mamę, a w zamian za to spanie na karimacie, rozpalanie ogniska, zmywanie po sobie bądź nocne podchody pozwolą dziecku zebrać nowe doświadczenia, sprawdzić się w zupełnie nowych rolach. Może się okazać, że na kolonie wyjechał zalękniony, nieśmiały Piotruś, a wrócił rozpromieniony, pewny siebie chłopiec, dla którego niestraszna jest nocna warta przy ognisku.

Zostaje nam jeszcze kwestia pożegnania z dzieckiem. Taki wyjazd dla obu stron jest trudnym przeżyciem, mimo to nie pozwólmy, aby nasze dziecko odczuło, że boimy się puścić je samo, bo wtedy i ono zacznie się bać, i może chcieć zrezygnować z kolonii. Nie mówmy dziecku, że może w każdej chwili zakończyć wyjazd i wrócić, bo zacznie ono podejrzewać, iż może go czekać coś złego, albo że sobie nie poradzi w nowej sytuacji. Zapewnijmy córkę lub syna, że z pewnością spędzi wspaniałe wakacje i wróci z niezapomnianymi wrażeniami. Na nasze ewentualne łzy będzie czas, gdy autokar z dzieckiem zniknie za zakrętem.

Pierwszy samodzielny wyjazd dziecka na wakacje jest ważnym sprawdzianem dla całej rodziny, zróbmy więc wszystko, byśmy otrzymali dobrą ocenę.           

Katarzyna Kalinowska – jestem psychologiem i dziennikarką, prowadzę warsztaty umiejętności wychowawczych dla rodziców, a prywatnie jestem mamą rocznej Julki.