Nikt nie lubi przegrywać

Dzieci bardzo lubią spędzać czas, grając z rodzicami w gry planszowe. Grzybobranie czy chińczyk to doskonały sposób na rodzinne popołudnie. Rodzina się integruje, słychać śmiechy, żarty… do czasu. Jeśli dziecko zacznie przegrywać, atmosfera robi się nerwowa. Maluch zaczyna wiercić się na krześle i popłakiwać, potem zaczyna się tupanie, rozlegają wrzaski, a to często kończy się zakończeniem zabawy i słowami: „Już nigdy nie będę grał w tę grę!”.

W takiej sytuacji zastanawiamy się, co zrobić. Czy dawać dziecku wygrywać, by chętnie grało w różne gry, czy też uczyć, że nie zawsze jest się najlepszym? Jeśli dziecko będzie odnosiło tylko zwycięstwa w domu, w chwili, gdy zmieni otoczenie i zauważy, że nie zawsze wygrywa, nie będzie umiało poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. „Jak to? Z mamą i tatą zawsze wygrywam, dlaczego teraz jest inaczej?”

Gry planszowe są jedną z wielu sytuacji, podczas której mówimy o rywalizacji. Każdy dąży do tego, by wygrać – zebrać jak najwięcej grzybków, baryłek miodu, czy też jak najszybciej dotrzeć do mety. Dziecko jednak musi wiedzieć, że zajęcie drugiego lub ostatniego miejsca to nie tragedia. Jeśli maluch będzie drugi, trzeci, możemy mu gratulować tak samo, jak zdobywcy pierwszego miejsca. W zabawach nie chodzi przecież o to, kto jest numerem jeden, lecz o dobrą atmosferę i miłe spędzanie czasu. Jeśli nie udało ci się teraz, to może następnym razem. A może spróbuj chuchnąć w kostkę na szczęście?

Oczywiście nasze dziecko może okazać się prawdziwym szczęściarzem (tacy również się zdarzają) i ciągle wygrywać, bez pomocy rodziców. Wtedy pokazujmy swoim zachowaniem, że się nie martwimy naszą małą porażką i poprośmy o rewanż, może tym razem się uda.

Jeśli dziecko obraziło się, odmówiło udziału w zabawie i nie chce nawet o tym słyszeć, to trzeba to odpowiednio rozegrać. Połóżmy w otoczeniu dziecka jakąś grę. Nasza pociecha będzie zaciekawiona koło niej krążyła i jest szansa, że w końcu nieśmiało zaproponuje wspólną zabawę. Powiedzmy wtedy, że złoszczenie się w przypadku zajęcia kolejnego miejsca nie jest dobrym rozwiązaniem, że każde miejsce jest wyjątkowe i gramy po to, by fajnie spędzić czas, a nie się rozliczać z tego, kto był pierwszy, a kto ostatni.

Beata Brzezińska – pedagog społeczny, mama dwóch chłopców