Od kilku tygodni wolontariusze Stowarzyszenie Zwierzęta Ludziom odwiedzają pacjentów niedawno otwartej kliniki Budzik.
„To wyjątkowe miejsce i wyjątkowi ludzie. Dzieciaki, ich rodzice i rehabilitanci zawsze na nas czekają i przyjmują z wielką radością. Nawet pan w szatni wita nas z uśmiechem i dopytuje o psy” – mówi prezes stowarzyszenia Magdalena Nawarecka.
„Dla mnie i dla Luny to pierwsza placówka, do której chodzimy regularnie. Niesamowicie dużo radości dają nam zajęcia w Budziku. Długo będę pamiętać wielki entuzjazm, z jakim przywitał nas cały personel, rodzice i dzieci” – opowiada Dorota wolontariuszka.
Stowarzyszenie organizuje zajęcia grupowe i spotkania indywidualne.
Dogoterapia to – jak sama nazwa wskazuje – terapia z udziałem psa. Specjalnie szkolone zwierzęta i odpowiednio przygotowani wolontariusze wspierają swoimi działaniami elementy terapii ruchowej i sensorycznej, ale przede wszystkim starają się wpłynąć pozytywnie na stan psychiczny pacjentów.
„Większość lekarzy, pielęgniarek i terapeutów było zaskoczonych jak motywująco wpłynęła na dzieci obecność psów” – mówi dr Anna Smorczewska-Kiljan, która sprowadziła psy do Budzika.
Scenariusze zajęć powstają pod okiem personelu Budzika i wykwalifikowanej kadry pedagogicznej stowarzyszenia, która ma wieloletnie doświadczenie w pracy z osobami z różnymi niepełnosprawnościami. Wolontariusze wykonują poszczególne ćwiczenia w ścisłej współpracy z rehabilitantami z kliniki
„Staramy się wykorzystać wszystkie psie atuty, które mogą nas doprowadzić do sukcesu. Nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę trafi do człowieka w śpiączce: zapachy które pies przynosi na sierści, stukanie pazurów o posadzkę, dźwięk chłeptanej wody, dotyk zimnego, mokrego nosa.”– wyjaśnia Magdalena Nawarecka, która poza pełnieniem funkcji w stowarzyszeniu zawodowo zajmuje się pedagogiką i integracją sensoryczną.
Dzieci, które mogą zostać przetransportowane na wózkach, zjeżdżają do dolnego holu. Tam czekają na nie wolontariuszki. Każdy ma okazję przywitać się z psami osobiście. Dotyk delikatnej sierści i ciepło psiego ciała, rozmerdany ogon i możliwość nawiązania indywidualnego kontaktu pozwala dzieciom i opiekunom choć na chwilę oderwać się od codziennych nużących zajęć.
„Kontakt z psem jest dla pacjenta źródłem dodatkowych, nietypowych dla placówek medycznych bodźców, które działają na wszystkie narządy zmysłów i kojarzą się z czymś przytulnym i bezpiecznym. To ogromny zastrzyk motywacji dla wszystkich uczestników. Rodzice początkowo sceptycznie nastawieni do pomysłu zajęć z psami po pierwszym spotkaniu diametralnie zmienili zdanie. Z niecierpliwością dopytują się o kolejne zajęcia.” – opowiada pani doktor Barbara Szal-Karkowska, neurolog i dyrektor do spraw medycznych Kliniki.
Na spotkaniach dzieci i ich opiekunowie pojawiająsię z przygotowanymi smakołykami i aparatami fotograficznymi. Dziś na specjalne zamówienie było kilka sztuczek i głośne psie „hau!”. Rzadko zdarza się żeby ktoś prosił o psi głos na zajęciach, Budzik to wyjątek.
„Dzieciom ręce „same” wyciągają się do psów. Czasem widzę ile nadziei w rodzicach budzi nawet drobny ruch, niemal niezauważalny dla kogoś, kto patrzy na to z boku.” – opowiada wolontariuszka Emilia.